Rate this post

Na drzwiach Żabki, w której zdarza mi się robić zakupy, od kilku miesięcy wisi ogłoszenie o poszukiwaniach ajenta. Mimo, że potencjalnych przedsiębiorców w mojej dzielnicy nie brakuje, a sklep spożywczy, zwłaszcza taki, który znajduje się w tym miejscu od lat, to raczej pewny biznes, nikt jakoś nie kwapi się aby objąć ową Żabkę we władanie. Dlaczego?

Czytałem kiedyś artykuł o minusach tej formy prowadzenia działalności. Sytuacja wygląda w ten sposób, że bierze się odpowiedzialność za finanse sklepu, jednak wszystkie decyzje odnośnie jego wyglądu, asortymentu i tym podobne podejmowane są na poziomie centrali. Ajent ma właściwie dowolność tylko w kwestii tego, kogo zatrudnia. Podobno wiele Żabek z trudem wypracowuje zysk dający sensowny zarobek – wielu ajentów zarabia mniej niż pracownicy, a przecież pracownicy również nie zarabiają kokosów. W efekcie niektórzy „szefowie” muszą w „swoim” sklepie angażować rodzinę, której nie mają z czego zapłacić. Wobec pracowników natomiast sami odpowiadają finansowo.