Największym problemem ówczesnego systemu gospodarczego Polski. Jest brak jego swobody oraz możliwości zrodzenia się silnych koniunkcji między pracownikiem a pracodawcą. Jak i również pracodawcą i pracownikiem. Sztucznie narzucone odgórne przykazy, czy też sztywne formy zatrudnienia sprawiają, że pracownik nie będzie czuł się elementem firmy. Jak i pracodawca nie będzie przejmował się pracownikiem, jako człowiekiem. Tak samo pomoc w jego rozwoju nie będzie w tej kwestii priorytetem. Do tego dochodzące wysokie bezrobocie, często przekraczające 25 procent wśród osób do 40 roku życia. Będzie niszczyło równowagę tych delikatnych relacji. Dlaczego? Trudno dbać o jednego pracownika, skoro na jego miejsce jest 10 innych równie gotowych do pracy. Może jeszcze lepszych. Pracownik w takich wypadkach staje się nieznaczącym narzędziem. A pracodawca zmuszony do roli kata, człowiekiem chcącym utrzymać biznes na chodzie. Wysokie koszty oraz podatki powodują obawę przed rozrzutnym wydawaniem pieniędzy. Jak i maniakalną chęć pracodawców do oszczędzania na wszystkim, co tylko możliwe.